poniedziałek, 4 listopada 2013

Remisja czas start :)

Byliśmy dziś na badaniach kontrolnych w szpitalu. rozpoczęliśmy długo oczekiwany etap podtrzymujący remisję choroby :) (remisja czyli cofnięcie się objawów choroby) Od dziś Ola będzie dostawała 2 rodzaje chemii  tabletce. Każda środa będzie teraz wyznacznikiem, w każdą środ będziemy robić wyniki z morfologii i standardowo dzwonimy na oddział skonsultować się. Ale jako, że matka i ojciec nadopiekuńczy są to już w piątek zrobimy, żeby wiedzieć i spać spokojnie:)

Dzień mimo, że w połowie spędzony w szpitalu, do udanych zaliczamy. Przecież tylko w szpitalu Fasola ma kontakt z dziećmi i tylko z białaczkowymi bawić się może. Dziś miała fazę na Hankę :) Hanka-Cyganka nazywam ją. Hania 4-letnia słodzizna, która z białą damą zaprzyjaźniła się tak jak my. Mama Hani zaśpiewała jej Hanka-Cyganka, na co ona "nie możesz tak do mnie mówić, tylko mama Oli może" :) kochana;):) Olka-Fasolka i Hanka-Cyganka zamknęły się dziś w przedsionku przed salą, przyglądam się co robią, ponieważ zaniepokoiły mnie ich ekshibicjonistyczne zachowania... Ola i Hania jak jeden mąż koszulki w górę i oglądają sobie "klaty" podchodzę bliżej, podsłuchuję, a tu wymiana zdań czyj klips od porta jest ładniejszy :) Bo Fasolka ma żółty a Cyganka brązowy. I w ogóle przechwalanie 'mój tata jest ze mną, a Ty masz Tatę" :) Latrośl ma ciekawska taka;)
Ahh jeszcze z jednego faktu Aleksandra zadowolona była "Wieś mi Dadmala igłę wkładała", szkoda tylko, że Pani Ania to zrobiła :P

Co do wyników jeszcze, leukocyty mamy na poziomi 4,5.. Szczękę zbierałam z podłogi jak usłyszałam :P Takich wyników to my ojjjjj dawno nie miałyśmy. Płyteczki 95 tys. Całkiem przyzwoicie.
Czasami nie wierzę, że to w jakiś sposób koniec.. No właśnie koniec czego?!
Nie nazwę okresu choroby Oli jako najgorszy etap w naszym życiu, o w jakimś stopniu nauczył nas tego co najważniejsze i pokazał jak na tacy. Kochani rodzina, RODZINA jest najważniejsza. Miłość... Kocham te małe stópki, rączki i usteczka.
Przed nami jeszcze daleka droga, długie leczenie i ciągłe odizolowanie od świata, ale wiem, że warto, bo gdzieś na końcu tęczy czeka wielki garnek, ale w tej bajce nie ma złota w garnku. Jest szczęście. Nasze szczęście.

Impossible, a jednak :P

Chciałam Wam wszystkim podziękować. Podziękować za to, że jesteście. Cudownie jest żyć ze świadomością, że mam do kogo zadzwonić o 3 w nocy.

I wiecie co, mam w nosie nowe buty, modną torbę czy zegarek. Ja jestem SZCZĘŚCIARĄ bez tego wszystkiego. Ja mam rodzinę, mam miłość i cudownych przyjaciół.

Dobranoc <3

1 komentarz:

  1. Ostatni wniosek- bezcenny. Bo jednak życzliwi ludzie są największą wartością :)

    OdpowiedzUsuń