Byliśmy dziś na badaniach kontrolnych w szpitalu. rozpoczęliśmy długo
oczekiwany etap podtrzymujący remisję choroby :) (remisja czyli
cofnięcie się objawów choroby) Od dziś Ola będzie dostawała 2 rodzaje
chemii tabletce. Każda środa będzie teraz wyznacznikiem, w każdą środ
będziemy robić wyniki z morfologii i standardowo dzwonimy na oddział
skonsultować się. Ale jako, że matka i ojciec nadopiekuńczy są to już w
piątek zrobimy, żeby wiedzieć i spać spokojnie:)
Dzień
mimo, że w połowie spędzony w szpitalu, do udanych zaliczamy. Przecież
tylko w szpitalu Fasola ma kontakt z dziećmi i tylko z białaczkowymi
bawić się może. Dziś miała fazę na Hankę :) Hanka-Cyganka nazywam ją.
Hania 4-letnia słodzizna, która z białą damą zaprzyjaźniła się tak jak
my. Mama Hani zaśpiewała jej Hanka-Cyganka, na co ona "nie możesz tak do
mnie mówić, tylko mama Oli może" :) kochana;):) Olka-Fasolka i
Hanka-Cyganka zamknęły się dziś w przedsionku przed salą, przyglądam się
co robią, ponieważ zaniepokoiły mnie ich ekshibicjonistyczne
zachowania... Ola i Hania jak jeden mąż koszulki w górę i oglądają sobie
"klaty" podchodzę bliżej, podsłuchuję, a tu wymiana zdań czyj klips od
porta jest ładniejszy :) Bo Fasolka ma żółty a Cyganka brązowy. I w
ogóle przechwalanie 'mój tata jest ze mną, a Ty masz Tatę" :) Latrośl ma
ciekawska taka;)
Ahh jeszcze z jednego faktu Aleksandra zadowolona była "Wieś mi Dadmala igłę wkładała", szkoda tylko, że Pani Ania to zrobiła :P
Co
do wyników jeszcze, leukocyty mamy na poziomi 4,5.. Szczękę zbierałam z
podłogi jak usłyszałam :P Takich wyników to my ojjjjj dawno nie
miałyśmy. Płyteczki 95 tys. Całkiem przyzwoicie.
Czasami nie wierzę, że to w jakiś sposób koniec.. No właśnie koniec czego?!
Nie
nazwę okresu choroby Oli jako najgorszy etap w naszym życiu, o w jakimś
stopniu nauczył nas tego co najważniejsze i pokazał jak na tacy.
Kochani rodzina, RODZINA jest najważniejsza. Miłość... Kocham te małe
stópki, rączki i usteczka.
Przed nami jeszcze daleka droga, długie
leczenie i ciągłe odizolowanie od świata, ale wiem, że warto, bo gdzieś
na końcu tęczy czeka wielki garnek, ale w tej bajce nie ma złota w
garnku. Jest szczęście. Nasze szczęście.
Impossible, a jednak :P
Chciałam
Wam wszystkim podziękować. Podziękować za to, że jesteście. Cudownie
jest żyć ze świadomością, że mam do kogo zadzwonić o 3 w nocy.
I
wiecie co, mam w nosie nowe buty, modną torbę czy zegarek. Ja jestem
SZCZĘŚCIARĄ bez tego wszystkiego. Ja mam rodzinę, mam miłość i cudownych
przyjaciół.
Dobranoc <3
Ostatni wniosek- bezcenny. Bo jednak życzliwi ludzie są największą wartością :)
OdpowiedzUsuń