sobota, 2 listopada 2013

Pierwsze wyznanie

Zamierzałam już wcześniej założyć bloga, aby móc się dzielić swoimi radościami i smutkami związanymi z chorobą Oli - córki mej jedynej. W tym miejscu chciałam podziękować Tobie Perfekcyjna Mamo (zapraszam na cudowny blog) :) za to, że dałaś mi zajawkę do tego.
 A więc, że jest to pierwszy wpis, postaram się w skrócie opisać sytuację. W marcu br Aleksandra zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną.
 Brzmiało to jak wyrok, jak, jak nasza dwuletnia mała córeczka mogła zachorować na coś takiego.
 Przecież czeka nas najgorsze.. Pierwsza punkcja szpiku, pierwsza chemia, sterydy.. Totalne rozbicie. Ale trzymaliśmy się. Trzymaliśmy się da niej, ta maleńka kruszynka potrafiła wywołać uśmiech na naszych twarzach mimo wszystko.
 Olunia została zakwalifikowana do grupy pośredniego ryzyka. 26 października minęło 7 miesięcy odkąd się leczymy. Zakończyłyśmy etap leczenia intensywnego, czyli Ola nie dostaje już chemii dożylnie, przez kolejne 1,5 roku będzie dostawała raz dziennie w tabletce.
W poniedziałek jedziemy na podjęcie decyzji i rozpoczęciu leczenia podtrzymującego stan remisji choroby. Raz było lepiej a raz gorzej. Zmierzyć się musiałyśmy z wieloma przeciwnościami. Raz wyniki były lepsze a raz gorsze. Przejechałyśmy setki kilometrów do Szczecina i z powrotem..
Niestety nie da się opisać wszystkiego w jeden wieczór, w jednym poście. Jestem wdzięczna losowi, że w tej całej sytuacji, to małe ciałko jest tak silne i tak kochane:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz